Między Millerem a Olszewskim
W polskiej polityce liczy się wyrazistość
Między Millerem a Olszewskim
Małgorzata Subotić
Po jednej stronie ugrupowanie Leszka Millera i Józefa Oleksego, a po drugiej Jana Olszewskiego. Te dwa bieguny polskiej polityki mogą wykazać taką siłę przyciągania wyborców, że między nimi nie utrzyma się żaden znaczący byt polityczny. A im szybciej dojdzie do wyborów parlamentarnych, tym większa szansa, że tak właśnie się stanie.
Ten, kto liczył, że wybory prezydenckie wzmocnią istniejące partie, wykazał się polityczną naiwnością. Nie tylko ze względu na personalny charakter tych wyborów. Prezydencki test jedynie potwierdził, że nasze partie polityczne są, mówiąc delikatnie, ułomne. Że nie bardzo wiadomo, kogo reprezentują, że zniechęcają wyborców swoją słabością, że w tak zwanym terenie są bardziej bytami astralnymi niż realnie istniejącymi strukturami. Z jednym wyjątkiem, którym jest SdRP i współtworzony przez nią komitet wyborczy, czyli SLD. (Drugi rządowy koalicjant, czyli PSL, choć umocowany w terenie wiejskim, ciągle nie może przekroczyć "opłotków" partii klasowej; 4-procentowe poparcia dla prezesa PSL jako kandydata na prezydenta, wskazuje, że nawet wiejscy wyborcy nie stanowią żelaznego elektoratu tej partii. )
Pożądane bieguny
Ale wyniki kampanii...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta