Obama ze Słupska
Słupsk w pewien sposób zaszantażowano. Wmówiono mieszkańcom, iż wybór Roberta Biedronia na prezydenta będzie dowodem, że miasto zdaje egzamin z tolerancji, a słupszczanie są europejscy i postępowi.
Oto jedna z kilku chętnie powtarzanych legend, którymi błyskawicznie obrosła zwycięska kampania Roberta Biedronia, nowego prezydenta Słupska. Mecz jednej z miejscowych drużyn piłkarskich przed II turą wyborów. Do Biedronia podchodzi ks. prałat Jan Giriatowicz, honorowy obywatel Słupska, symboliczna postać dla słupskich katolików, gorący zwolennik Radia Maryja i pomysłodawca ustawienia krzyży na drogach wjazdowych do miasta, bo „będą zaporą, która nie wpuści zła do Słupska, wyproszą bożą opiekę i błogosławieństwo, a dzięki nim ludzie będą dla siebie lepsi".
Duchowny pyta: – Synu, czy będziesz atakował Kościół?
Biedroń na to: – Proszę księdza, nie zamierzam prowadzić żadnej ideologicznej krucjaty, chcę tylko dobrze zarządzać miastem.
– To życzę ci wszystkiego dobrego i cię błogosławię – mówi prałat.
Potem ksiądz łagodzi, dociskany przez dziennikarzy: – Niech Pan Bóg to osądzi. Ale zawsze trzeba bronić natury, bo odejście od natury prowadzi do degeneracji. Ja uważam, że prywatnie pan Biedroń może sobie koziołki fikać, ale publicznie nie powinno się afiszować ze swoją innością.
I legenda druga: Znów mecz piłkarski. Biedroń na widowni, więc gwizdy, „cioty" i „pedały". Politykowi twarz ani drgnie, wciąż gości na niej miły uśmiech. Potem podchodzi do niego kibic i mówi: „Pan to wszystko wytrzymał, szacunek, będę na pana...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta