Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Powitanie w zdziczałych ogrodach

06 czerwca 2015 | Plus Minus | Józef Maria Ruszar
źródło: Bridgeman/FotoChannels
autor zdjęcia: Darek Golik
źródło: Fotorzepa
"Napisze od czasu do czasu wierszyk polityczny, skrzywi się na marność współobywateli. Ale naprawdę ciekaw jest już tylko spotkania z Julkiem Słowackim"
Jarosław Marek Rymkiewicz, „Koniec lata w zdziczałym ogrodzie”, Wydawnictwo Sic! Warszawa 2015
źródło: Plus Minus
Jarosław Marek Rymkiewicz, „Koniec lata w zdziczałym ogrodzie”, Wydawnictwo Sic! Warszawa 2015
autor zdjęcia: Darek Golik
źródło: Fotorzepa

Z kim rozmawia stary poeta? 
Ze sobą i z Duchami. Inni rozmówcy są mniej ekscytujący, bo cóż mu takiego powiedzą, czego by jeszcze nie wiedział? 
A Wielkie Cienie znają sekret 
Życia i Śmierci. 
Jarosław Marek Rymkiewicz 
wita więc Wielkich Poprzedników.

W najnowszym tomie poezji „Koniec lata w zdziczałym ogrodzie" Jarosław Marek Rymkiewicz rozmawia z Duchami. W obliczu wieczności jest mu do nich bliżej niż do żywych, kurczowo trzymających się życia. A poeta tej klasy i w tym wieku nie ma już czasu na głupstwa i nawet jeśli coś zauważa z wydarzeń świata tego, to jest to szary kot łowiący żaby albo ćma, która wpadła przez okno z ogrodu – drobiazgi, ale ważne, bo mówią o nieustannie obracającym się kole życia i śmierci.

To prawda, napisze od czasu do czasu wierszyk polityczny, bo przecież jakieś serwituty narodowe obligują spadkobiercę Adama, skrzywi się na marność współobywateli, pomarzy o silnym narodzie, który utrwali się w jestestwie swoim, jeśli powiesi kilku zdrajców. Ba! Warknie na ideologa, co się dorobił pieniędzy, tuszy i świńskiego ryja, ale... Ale naprawdę ciekaw jest już tylko spotkania ze starym przyjacielem Danielem Naborowskim i innymi, którzy umarli młodo, jak Julek Słowacki, zwariowali niczym Kazimierz Tetmajer, pełni rozpaczy wyskoczyli z okna nowojorskiego wieżowca jak Lechoń albo – skutkiem obłędu – postanowili się utopić niczym Robert Schumann. W wierszach przygotowuje się do bliskiej z nimi rozmowy.

A życie?

Jeśli już koniecznie przyglądać się życiu, to temu nagiemu instynktowi objawionemu przez szarego kota albo ćmie ignorującej arię Händla. Mogą też być białe marcinki...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Wydanie: 10159

Wydanie: 10159

Zamów abonament