Do tańca trzeba dwojga
Do tańca trzeba dwojga
Maria Szyszkowska, profesor filozofii. Absolwentka prawa Uniwersytetu Warszawskiego oraz filozofii w Akademii Teologii Katolickiej. Specjalizuje się w filozofii prawa i kultury. Jest autorką wielu książek o filozofii życia, m.in.: "U źródeł współczesnej filozofii prawa i fizjologii człowieka", "Neokantyzm", "Zagubieni w codzienności", "Mój dziennik". FOT. MACIEJ SKAWIŃSKI
Gdzie pani tańczy?
- Urządzam u siebie w domu spotkania towarzyskie. Gdy trudno mi rozruszać gości do tańca, grożę czasami, półpoważnie, że nie podam kolacji, jeśli przedtem trochę nie potańczymy. Poza tym w Nałęczowie, w lokalu "Wołyń" gra bardzo szczególna orkiestra: perkusja, akordeon i saksofon. I jest to lokal, w którym się nie je, a właśnie tańczy. Niestety, czynny jest krótko, od wpół do siódmej do wpół do dziesiątej wieczorem. Teraz mam w Nałęczowie własną chatę, ale wcześniej wpadaliśmy tam nawet na dwa dni, specjalnie po to, aby potańczyć. Zwierzęta, nawet gdy są dorosłe, chętnie się bawią. Natomiast ludzie wstydzą się tego; wiele osób tańczy tylko na cudzych weselach.
Czy do tańca trzeba dwojga?
- Koniecznie. Uważam, że taniec samotny, bez partnera, jest bardzo smutny, nie spełnia tej roli, która...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
