Ładniejsze oblicze organów
"Obecny zespół policjantek posiada dużo większe kwalifikacje intelektualne niż przewidziano ustawowo" - chwaliła się szefowa przedwojennej policji kobiecej.
Ładniejsze oblicze organów
PAWEŁ RESZKA
ZDJĘCIA STANISŁAW CIOK
Najsłynniejsza milicjantka Leokadia Krajewska do dziś przechowuje list od premiera Cyrankiewicza i wspomina ten wieczór sprzed 49 lat, gdy on wziął ją w ramiona i razem pomknęli do tanga. Była wtedy pupilką Warszawy. Polska prasa zabijała się o nią. Odwiedzały zagraniczne gazety. "Żena na kriżowatce" - tytułował artykuł redaktor z sąsiedniej Czechosłowacji. Wszystko mija. "Żena z kriżowatki" ma dziś 69 lat. Jest emerytowanym kapitanem MO, mieszka z mężem (emerytowanym pułkownikiem MO), który mawia: "Nie żałujemy, że pracowaliśmy w organach". Do teraz ludzie przyglądają się jej na ulicy: "Skąd ja panią znam?". - Nie zawsze się przyznaję, że jestem "Lodzią milicjantką" - mówi Krajewska.
Lodzia odeszła ze służby w 1973 roku. Dokładnie 70 lat wcześniej do niemieckiej policji przyjęto Henriette Arendt. Na początku nie pobierała żadnego wynagrodzenia, nawet za przejazdy pociągiem płaciła z własnej portmonetki. Była policyjną asystentką do spraw nierządu i wytrzymała w służbie sześć lat. Potem wszystko opisała w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)




