Jan
Jan
ZDZISŁAW NAJDER
FOT. CZESŁAW CZAPLIŃSKI
Od bardzo już dawna nie mogę sobie przypomnieć chwili, w której po raz pierwszy spotkałem Jana - więc wydaje mi się czasem, że go znam od zawsze.
Tak niestety nie jest. Ale kiedy sięgam pamięcią wstecz, uświadamiam sobie, że Jan jest w moich myślach - moich "ważnych", zasadniczych myślach - obecny już ponad pół wieku, od kiedy (szesnastolatek) przeczytałem w lutym 1947 w "Tygodniku Powszechnym" jego opowiadanie "Buty". Wstrząsnęło mną. Była to lektura z rzędu tych najcenniejszych i najrzadszych, po jakich człowiek nie jest już taki sam. Dotychczas uważam "Buty" za jeden z najważniejszych utworów polskiej literatury powojennej. Takich utworów, których nam wciąż bardzo potrzeba. Utworów, które - by użyć określenia samego Szczepańskiego ze wstępu do tomu "Buty i inne opowiadania" (1956) - ukazują "zło objawiające się wśród nas samych". W "Butach" właśnie Szczepański pierwszy użył terminu "zarażenie śmiercią", który później zrobił karierę (a jego autorstwo przypisywano niesłusznie Kazimierzowi Wyce).
Spotkałem Jana chyba trzy lata później, na początku roku 1950, i prawie na pewno stało...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta