Nie ma za bardzo czego świętować
Pięćdziesiąta rocznica zakończenia II wojny światowej
Nie ma za bardzo czego świętować
Miasto, w którym się urodziłem, leży w Badenii, 14 kilometrów od Renu, jest małe, prowincjonalne i niezbyt wyróżnia się spośrod innych miasteczek tego regionu. Nie licząc zabytkowego, odrestaurowanego po wojnie zamku, dużego więzienia i barokowego kościoła. Miastem rządzi od niepamiętnych czasów mocna tu chadecja i lokalna gazeta, bezsensownie zwalczająca miejscowych socjaldemokratów, którzy i tak nie mają szans wygrania jakichkolwiek wyborów.
Czasy Trzeciej Rzeszy przebiegały tu przeciętnie i mało bulwersująco, jak przystoi na takie miasto. Za miastem leży stary cmentarz żydowski, otoczony płotem. Tam, gdzie w 1938 roku spłonęła synagoga, jest dziś remiza strażacka i tylko mało widoczna, dyskretna tablica informuje o tym, że została ona zniszczona "w czasach bezprawia i przemocy", co równie dobrze mogłoby się odnosić do wojny trzydziestoletniej. Wiadomo, że Żydów z miasta wyprowadzono, musieli przejść przez całe miasteczko. Wiadomo, że jedna Żydówka podczas nocy kryształowej powiesiła się i że niektóre "aryjzowane" sklepy i firmy do dziś znajdują się, pod ich dawną nazwą, w rękach niemieckich.
Ale cóż to znaczy "wiadomo"
Wiadomo to paru zapaleńcom,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta