Płonący kot w Platformie
J anusz Palikot jest mocno rozczarowany polityką. Nie żeby miałby z niej rezygnować, ale konstatacja, że - jak mówi - do nikogo nie można mieć zaufania i każdy może być potraktowany instrumentalnie, dotarła do niego boleśnie. - To nie jest mój świat - przyznaje. Ale jego osobisty polityczny biznesplan jest rozpisany na osiem lat: pierwsze cztery się uczy, potem analizuje, co dalej. Nie myśli o stanowisku premiera. - Mnie interesuje raczej Ministerstwo Kultury - mówi.
PO - to mi się podobaTe pierwsze cztery lata nauki politycznej są dosyć bolesne. W ciągu ostatnich kilku miesięcy pozbawiono go stanowiska w zarządzie Platformy, a ostatnio stracił z kretesem opinię poważnego polityka, gdy jego wniosek o wykluczenie Jana Rokity z Platformy został publicznie wyśmiany. Donald Tusk orzekł, że to "pomysł wzięty z kosmosu". Sam Rokita mówił zaś bezlitośnie, że przypadek Palikota "jest pociechą dla biednych. To koronny dowód, że pieniądze nie wystarczają, by być mądrym".
Jednak na ostatnim wyjazdowym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta