Bez rozdrapywania ran i porachunków
20 listopada 1975 roku zmarł w Madrycie generał Francisco Franco Bahamonde. W wyniku krwawej wojny domowej podbił Hiszpanię, a dzięki ładowi światowemu, powstałemu po zimnej wojnie, udało mu się utrzymać dyktatorską władzę aż do śmierci. Ta śmierć była dla Hiszpanów końcem epoki.
Bez rozdrapywania ran i porachunków
Małgorzata Tryc-Ostrowska
Manifestacje weteranów wojny domowej i neofaszystów w rocznicę śmierci dyktatora. Dwa pomniki. W Sewilli most Generalissimusa i kilka ulic noszących nazwiska jego oficerów. Specjalny numer telefonu, pod którym można posłuchać frankistowskich pieśni i przemówień caudillo. Niewiele, jak na spuściznę po człowieku, który niemal przez 40 lat decydował o życiu i śmierci Hiszpanów. Czy na tym kończą się więzy hiszpańskiego społeczeństwa z byłym dyktatorem?
Pokoleniu Hiszpanów, którzy pamiętają wojnę, Franco kojarzy się z ich życiową klęską. Pokolenie, które obecnie sprawuje władzę, dawno przezwyciężyło relikty dyktatury. Przyjęto ideały całkowicie sprzeczne z frankistowską filozofią. Zacofana Hiszpania ortodoksyjnego katolicyzmu i politycznej nietolerancji odeszła wraz z nim 20 listopada 1975 roku.
Franco stworzył dyktaturę i traktował swój kraj jak koszary -- dziś Hiszpania jest demokratyczną monarchią. Wierzył w samowystarczalność...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta