Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Odezwij się jak najszybciej!

06 kwietnia 2019 | Plus Minus | Jakub Kowalski
Stanisław Żelichowski po roku od katastrofy spostrzegł, że nastąpiła w nim zmiana.  – Polityk nie ma czasu na rodzinę i znajomych. Ale ja poczułem bliskość z ludźmi – wspomina
autor zdjęcia: Jerzy Dudek
źródło: Fotorzepa
Stanisław Żelichowski po roku od katastrofy spostrzegł, że nastąpiła w nim zmiana. – Polityk nie ma czasu na rodzinę i znajomych. Ale ja poczułem bliskość z ludźmi – wspomina
Zofia Kruszyńska-Gust jako jedyna z listy pasażerów nie pojawiła się na lotnisku. – Nigdy mi się nie śniło, że wchodzę na pokład – wspominała potem (na zdjęciu odbiera z rąk prezydenta Andrzeja Dudy Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski za działalność w opozycji demokratycznej, grudzień 2018 r.)
źródło: Forum
Zofia Kruszyńska-Gust jako jedyna z listy pasażerów nie pojawiła się na lotnisku. – Nigdy mi się nie śniło, że wchodzę na pokład – wspominała potem (na zdjęciu odbiera z rąk prezydenta Andrzeja Dudy Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski za działalność w opozycji demokratycznej, grudzień 2018 r.)
Stanisław Ożóg wspomina, że przyszła mu wtedy do głowy myśl: – Opatrzność tak zrządziła, że mam tu coś do zrobienia
źródło: EAST NEWS
Stanisław Ożóg wspomina, że przyszła mu wtedy do głowy myśl: – Opatrzność tak zrządziła, że mam tu coś do zrobienia

10 kwietnia 2010 roku mieli lecieć prezydenckim tupolewem, ale nie polecieli i wciąż żyją. 
Inaczej niż przed katastrofą, choć trudno o tym mówić.

 

Jako minimalista dr Jan Tarczyński długo nie dekorował ścian swego gabinetu dyrektora biblioteki naukowej w Warszawie; wisiało jedynie godło i obowiązkowy portret Józefa Piłsudskiego. Życzliwi koledzy z wojska podpowiedzieli jednak, że „golizna" ścian to wyraz braku szacunku dla szefa, więc zawiesił odznaczenia, dyplomy, zdjęcia. Właściwie to trochę dziwne, że tu pracuje, bo od kilkudziesięciu lat mieszka w Londynie i tam zarobiłby więcej, ale Tarczyński służy w ten sposób Polsce, czego nauczył się od ostatniego prezydenta na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego.

Poznali się w 1988 r. na londyńskim „Zamku" przy Eaton Place, siedzibie rządu i prezydenta, gdzie Tarczyński pomagał społecznie. W latach 90. razem z Ryszardem Kaczorowskim powołał Fundację Ochrony Zabytków Militarnych Polskiego Towarzystwa Historycznego w Wielkiej Brytanii. W 1996 r. Kaczorowski dzięki ustawie sejmowej otrzymał status byłego prezydenta Polski wraz z odpowiednimi uprawnieniami i biurem, którego prowadzenie powierzył Tarczyńskiemu, bo był młodszy od innych kandydatów, operatywny i – co ważniejsze – urodzony w Polsce, więc znający kraj i mentalność ludzi.

Biuro w Londynie działało jak każde inne, choć na angielską modłę – z pieczątek dysponowało jedynie datownikiem. Wiele spraw załatwiano poza murami, bo Ryszard Kaczorowski sporo podróżował. – Zaproszenia przysyłały np....

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Wydanie: 11325

Wydanie: 11325

Zamów abonament