![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
Obrona z urzędu, czyli byle jaka
ADWOKATURA
Palący problem do rozwiązania
Obrona z urzędu, czyli byle jaka
Obrony z urzędu wynoszą 50-60 proc. wszystkich, a w niektórych izbach adwokackich sięgają 90 proc. Czy masowość tego zjawiska połączona z niemożnością rychłej zapłaty honorarium za wykonaną pracę to przyczyna innego zauważalnego trendu, że dzisiejsze obrony z urzędu przypominają odrabianie pańszczyzny?
Niedawno szczeciński adwokat upomniał się w tamtejszym sądzie okręgowym o wypłatę honorariów za pracę obrońcy z urzędu. Od początku tego roku do chwili obecnej nie otrzymał ani złotówki. Zagroził, że jeśli nie dostanie pieniędzy, zrezygnuje z udziału w procesach, w których jest obrońcą z urzędu.
- Niewypłacanie na bieżąco honorariów to masowe zjawisko - twierdzi mec. Czesław Jaworski, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej. Sądy uważają bowiem, że pieniądze należy przekazać obrońcy dopiero po uprawomocnieniu się wyroku. Zdarza się więc, niestety coraz częściej, że za obrony prowadzone przed czterema laty płaci się dopiero dzisiaj, i to bez odsetek. Tymczasem przy takich sprawach sami adwokaci muszą ponosić dodatkowe koszty, płacić np. za kopiowanie akt czy za dojazd własnym samochodem do aresztu, w którym siedzi klient. Do tego dochodzą oczywiście stałe, comiesięczne koszty utrzymania kancelarii, które adwokat musi regulować w terminie. ...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta
