Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

My albo chaos

29 marca 1995 | Świat | LF

Burundyjscy Tutsi mają pieniądze, doświadczenie, ludzi i trudny do odparcia argument:

My albo chaos

Patrick de Saint-Exupery ("Le Figaro")

To, co dzieje się obecnie w Burundi, trudno określić jako fatum czy przypadek. Exodus co najmniej 35 tysięcy Hutu w kierunku Zairu to nie tylko tragedia, ale przede wszystkim konsekwencja dobrze przemyślanej strategii. "Kilkudziesięciu zbrodniarzy świadomie spycha Burundi w przepaść" -- ostrzegał niedawno wysłannik ONZ Ahmedu Uld Abdallah.

Dlaczego

Dlaczego? Dla władzy i pieniędzy. Od uzyskania niepodległości Burundi było przez cały czas rządzone przez mniejszościową kastę. Uprzywilejowani najpierw dokonali przewrotu w ramach własnej grupy etnicznej, by następnie -- czasem za cenę przedziwnych sojuszy -- narzucić się reszcie kraju.

Po przejęciu władzy "panowie Burundi" przez cały czas podsycali animozje pomiędzy Hutu i Tutsi. Chcieli udowodnić -- nawet za cenę tysięcy ofiar -- że tylko oni są zdolni zapobiec powszechnej rzezi. Do roku 1993 ten system funkcjonował bez większych problemów. Jedyna partia narzucała swą "prawdę" ludności pochłoniętej bez reszty pracą w polu. Wystarczyło dokonać od czasu do czasu czystki, by reżim mógł potwierdzić "tanim kosztem" swą prawomocność. Sąsiednia Rwanda, rządzona z kolei przez mniejszość Hutu,...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 441

Spis treści
Zamów abonament