Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Urzędnicy od zdrowia dobijają Konstancin

16 lipca 2008 | Życie Warszawy | Monika Górecka-Czuryłło

Zawsze mi się wydawało, że Ministerstwo Zdrowia to instytucja powołana, by dbać o nasze zdrowie. Zapewniać nie tylko dostęp do lekarzy, ale też stawać murem za coraz mniej licznymi enklawami przywracającej zdrowie natury, od klimatu poczynając, na zdrojach kończąc. Żyłam w błędzie.

Konstancin, pachnące rozgrzaną słońcem żywicą, jedyne uzdrowisko na Mazowszu, może niedługo stracić swój charakter. Ale nie dlatego, że zabraknie w nim wód leczniczych i powietrza, nie dlatego, że nie dbają o swoją miejscowość mieszkańcy. To urzędnicy od zdrowia zadają bolesne ciosy: chcą okroić obszar, który decyduje o uzdrowiskowym charakterze Konstancina. I jeszcze twierdzą, że te gorzkie pigułki są dla zdrowia. – Jeden teren zmniejszymy, ale inny ustanowimy – tłumaczą. Może krojąc konstanciński tort, liczą, że każdy dostanie po kawałku: urzędnik, deweloper, lobbysta? I każdy będzie zadowolony. Oprócz mieszkańców, którzy za chwilę – zamiast w starym parku – obudzą się na wielkim, dudniącym placu budowy. Ale wtedy żaden lekarz już uzdrowisku nie pomoże. Sanatoryjne wille zatopione w zieleni będziemy oglądać już tylko na starych fotografiach.

Brak okładki

Wydanie: 8066

Spis treści
Zamów abonament