Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Banalne przypadki inżyniera G.

03 marca 1997 | Kraj | PR

OSZUSTWA

W ostatnich czasach parabanki, czyli instytucje świadczące usługi bankowe bez zezwolenia, w Polsce przestały odgrywać taką rolę jak dawniej. Zastąpiły je piramidy.

Banalne przypadki inżyniera G.

PAWEł RESZKA

Przypadek inżyniera G. jest banalny. Chciał ulokować pieniądze na wysoki procent. Firma wyglądała wiarygodnie: skórzane fotele, grzeczne pracownice. Niestety, zniknęła. Inżynierowi G. , choć ma umysł ścisły, nieobce jest poczucie humoru. "No cóż, dałem się nabić w butelkę! ", mawia teraz. Poza tym uprawia ożywionąkorespondencję z prokuratorami, sądami i rzecznikiem praw obywatelskich.

O oszustwach na dużą skalę zaczęło się mówić po 1989 roku. Mimo że często pisano o sprytnych naciągaczach i tysiącach naiwnych, ludzie ciągle dawali oszukiwać się na nowo.

Wzięli i zniknęli

Do niedawna bardzo modną formą naciągania były parabanki, czyli instytucje świadczące usługi bankowe bez zezwolenia. Klientów kusiły procentem wyższym niż bankowy, a potem nierzadko znikały bez śladu.

Działalność parabankową prowadził niejaki Marian Z. Pewnego dnia umówił się prawie z setką osób, które powierzyły mu pieniądze. Miał oddawać im długi wraz z odsetkami. Biznesmen długo nie nadchodził. Zaś zakłopotana i Bogu ducha winna sekretarka nie potrafiła...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 1010

Spis treści
Zamów abonament