Zwykły poseł na salonach
Przywódca USA z najwyższymi honorami wita człowieka, który formalnie jest tylko parlamentarzystą. Nawet Edward Gierek zdawał sobie sprawę z kuriozalności tej sytuacji.
W archiwach amerykańskiej agencji prasowej Associated Press znajdują się materiały opisane następująco: „8 października 1974: spotkanie prezydenta USA Geralda Forda z premierem Polski". Szkopuł w tym, że premier Piotr Jaroszewicz w USA nigdy nie był. Wspomnianego dnia przyjmował w Warszawie delegację przemysłowców z RFN. Natomiast w Waszyngtonie uroczyście witano zwykłego posła do Sejmu PRL oraz jego małżonkę.
W Białym Domu jako gość prezydenta USA można być przyjętym w ramach wizyty państwowej, oficjalnej, oficjalnej roboczej lub po prostu roboczej. Najczęściej praktykowane są te trzy ostatnie rozwiązania, choć kilka razy w roku sięga się po ceremoniał przynależny wizycie państwowej. Oprawa jest bardzo bogata, a w jej przygotowanie angażują się setki ludzi. Uroczystości odbywają się przed Białym Domem (od strony południowej). Gościa wita nie tylko gospodarz, ale także zgromadzony licznie personel administracji prezydenta (z reguły na czele z sekretarzem stanu). Odgrywane są hymny obu krajów, oddaje się 21 salw honorowych (w przypadku głowy państwa) lub 19 (w przypadku premiera). Przywódcy dokonują przeglądu pododdziałów honorowych amerykańskiej armii. Po wygłoszeniu krótkich przemówień przechodzą do wnętrza Białego Domu, zatrzymując się na jego tarasie, z którego pozdrawiają zgromadzonych. Następnie, już wewnątrz, rozpoczynają się rozmowy.
Spośród polskich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta