Drogi i dróżki
RYS. ANDRZEJ JACYSZYN
Problemy komunikacyjne miały zawsze wymiar fizyczny i duchowy. Gdy chodzi o wiek XVII, ilustruje to powiedzenie przypisywane pani de Maintenon, morganatycznej żonie Ludwika XIV: szanująca się dama musi mieć spowiednika i woźnicę (Francoise Chandernagor, "Aleja wielkiego króla").
W owym czasie, jeszcze nie związana blisko z królem, pani de Maintenon musiała się ograniczyć do spowiednika, na woźnicę nie było jej stać. Nienawidząca jej faworyta królewska pani de Montespan miała problem odwrotny: używała do woli wytwornych ekwipaży, ale odmawiano jej niekiedy spowiedzi z powodu grzechu cudzołóstwa.
We wspomnianym dziele znajdujemy inny, nader subtelny przykład komunikacji duchowej. Otóż diuk Richelieu kazał malować tych, "których zdawało mu się, że kocha i zawieszał ich u wezgłowia swego łoża; powoli jednakże drodzy ci przyjaciele ustępowali miejsca innym, wychodzili do antykamery, po czym na strych, aż w końcu i słuch wszelki o nich ginął".
W dzisiejszych czasach nie stać nas na tak delikatne okazywanie uczuć, odprawiamy byłych przyjaciół...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
