Rosja liczy na nowego Chmielnickiego
Bez Ukrainy nie ma mowy o ani o WNP, ani o mocarstwowej pozycji Moskwy
Rosja liczy na nowego Chmielnickiego
Moskwa wierzy, że czasy Mazepy i Skoropadzkiego odejdą wreszcie w przeszłość, że w kolebce Rusi pojawi się nowy hetman Chmielnicki i wszystko wróci na swoje miejsce: Ukraina znów "po wsze czasy" będzie z Rosją.
Powiedzmy sobie wprost, Rosjanie nigdy nie pogodzili się i nie pogodzą z "utratą" Kijowa, Krymu czy Odessy. Większość obywateli rosyjskich, pytana o przyszłość, powtarza jak pacierz "Ukraina wróci" i nieważne czy pytanym jest przeciętny Iwan Iwanow, czy też "reformatorski" Nikołaj Szmielow, czy wreszcie najpopularniejszy rosyjski satyryk -- felietonista Michaił Żwaniecki. Powód tej jednomyślności jest prosty: bez Ukrainy nie ma Rosji, nie ma mowy o WNP ani tym bardziej o mocarstwowej Moskwie.
Podtrzymać jedność
Na dobrą sprawę, od czasu pamiętnego referendum (na początku grudnia 1991 r. ), podczas którego większość Ukraińców opowiedziała się za niepodległością, polityka Rosji podporządkowana była jednemu celowi: utrzymywaniu politycznej jedności wszystkich byłych republik radzieckich, w tym przede wszystkim rosyjskich związków z Ukrainą.
Nawet porozumienie, które podpisano w Puszczy Białowieskiej i które przypieczętowało losy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta