Kołdra na swoim miejscu
Życie prywatne polityków mało kiedy szokuje Skandynawów
Kołdra na swoim miejscu
NATHAN GURFINKEL
z kopenhagi
Przed ponad dwudziestoma laty powstał w Danii termin, który wszedł na trwałe do słownika politycznego. Słowem tym jest "dyneloefteri", co w przekładzie na polski oznacza unoszenie nad kimś kołdry. Kiedy pojęcie unoszenia czy też zdzierania kołdry zostało wprowadzone do obiegu, nie miało kontekstu politycznego. Odnosiło się ono do wyłudzania świadczeń socjalnych.
System opieki społecznej miał swoje święte krowy. Najświętszą ze wszystkich była samotna matka. Korzystała ona nie tylko zwszelkich możliwych ulg i udogodnień. Pobierany przez nią zasiłek na dzieci był znacznie wyższy od tego, który otrzymywały "normalne" rodziny. Tak działający system opieki socjalnej kusił do nadużyć. Władze wpadły więc na pomysł sprawdzania, czy niezamężnym lub rozwiedzionym matkom rzeczywiście doskwiera samotność. Prasa używała sobie co niemiara. Zaprowadzenie rygorystycznej kontroli oznaczałoby -- pisały gazety -- że policja zamiast ścigać przestępców, zdzierałaby po nocach kołdrę z samotnych matek, by przekonać się, czy nie symulują jedynie swego osamotnienia.
Choć wyłudzanie społecznych pieniędzy było dla większości ludzi w Skandynawii czynem wysoce nagannym, jeszcze większą niechęć wzbudzały...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta