To jedno potknięcie
Elwira Seroczyńska, srebrna medalistka olimpijska ze Squaw Valley: "Czułam się wówczas, jakbym miała przyczepione skrzydła i ktoś mi na ucho powiedział: "Udawaj, że jedziesz, a ja zadbam o resztę".
To jedno potknięcie
FOT. MICHAŁ SADOWSKI
Które z wydarzeń zimowych igrzysk olimpijskich w Squaw Valley mocniej utkwiło pani w pamięci - srebrny medal w łyżwiarskim biegu na 1500 metrów czy utrata złotego na 1000 metrów po pechowym upadku na ostatnich metrach?
ELWIRA SEROCZYŃSKA:Trudno rozdzielić te uczucia radości i zawodu. Medal to oczywiście niepowtarzalna satysfakcja, tym bardziej że nie spodziewana dla wszystkich. Upadek to utracona szansa, przed którą już nigdy więcej nie stanęłam, przeżycie tym bardziej przykre, że mógł to być złoty medal.
Długo śnił się pani po nocach ten upadek?
Nie potrafię płakać nad rozlanym mlekiem. Było mi strasznie przykro, ale nie stało się to moją osobistą tragedią. Człowiek powinien patrzeć na życie nieco szerzej niż tylko pod kątem osiągnięć sportowych. Oczywiście tamto wydarzenie można uznać za tragedię sportowca, ale dla mnie nie była to życiowa klęska.
Może bardziej dla polskich kibiców. Już wtedy miała pani szansę zostać "Wojciechem Fortuną w spódnicy". Dwanaście lat przed jego nieoczekiwanym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta