Film "W pogoni za Amy"
- PRO - Bez wstydu i zahamowań
- KONTRA - Tylko seks PRO
Bez wstydu i zahamowań
Wstydu nie trzeba się wstydzić, bo jest on elementem człowieczeństwa - powiedział niedawno w jednym z wywiadów Krzysztof Piesiewicz. I to zdanie mogłoby stać się mottem do filmu Kevina Smitha "W pogoni za Amy". Smith portretuje kraj, w którym demokracja i tolerancja doprowadziły do sytuacji kuriozalnych: pozycja prezydenta chwieje się, bo nikomu nie znana panienka oskarża go o molestowanie seksualne, artyści boją się naruszyć "political correctness". A jednocześnie wszyscy obawiają się, by ktoś ich nie posądził o skrytość lub nieszczerość.
Amerykanie mówią o sobie i swoich doznaniach na okrągło, mają skłonności do psychicznego ekshibicjonizmu. Dziewczynki wychowują się na soap-operach, potem jako dorosłe kobiety też nie mogą oderwać się od ekranu, na którym ich ulubione bohaterki opowiadają, że zostały zdradzone przez męża i że ich trzynastoletnie córki idą na skrobanki, bo "wpadły" z kolegą z klasy. Amerykanie nie znają
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta