Powrót nad Jeziora
Powrót nad jeziora
Melchior Wańkowicz wędruje z córką po Prusach Wschodnich. Kajakiem, pociągiem, statkiem dociera do ludzi, którzy mimo otaczającej wrogości, chronią w sobie Polskę. W mazurskich wsiach i miasteczkach słyszy dziwną, nie niemiecką, nie polską mowę. Jest rok 1935. Pisze: "Nasz biały stateczek wykręca na Mikołajki - mazurską Wenecję. Na przesmyku między Śniardwami a Jeziorem Tałckim położone - są Mikołajki w połowie miasteczkiem, w połowie osadą rybacką. Kilometr wzdłuż brzegu ciągną się domy - za to za tymi domami rośnie marne mazurskie żyto. Mikołajki słyną z sielawek. Zaraz na przystani ofiarują je nam rybaczki. Sielawki są złociste i tłuste. Rybaczki chodzą w schludnych chustach, zawiązanych pod brodą, i mówią piękną mazurską mową" ("Na tropach Smętka", I wyd. 1936 rok).
Tamtych Mikołajek dawno nie ma. Znikły rybaczki Mazurki. Nikt nie sprzedaje ryb na przystani, nie widać rybackich łodzi, sieci nie suszą się w słońcu. Nie ma żyta na wzgórzach za domami i domów na nabrzeżu.
Smutek kancjonałów
Czas, niczym walec, wbił w niepamięć mazurską mowę. Pożółkłe kancjonały pisane szwabachą leżą zapomniane w smutnych salach Muzeum Reformacji Polskiej. Ściany muzeum zapisane rzędami polsko brzmiących nazwisk.
W zwykły dzień tygodnia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta