Pilot Mieszko zapuszcza korzenie
Pilot Mieszko zapuszcza korzenie
Piątek. Lotnisko na warszawskim Bemowie. Michael Jackson chciał tu zrobić wesołe miasteczko. - No to lecę - mówi Mieszko Syski, też z Ameryki. Kiedyś ludzie uciekali z Polski przed komuną, a on w 1995 uciekł ze Stanów, od "american style of life". Na pierwsze ma Aleksander, ale zawsze chciał, żeby go nazywali Mieszko, Amerykanie nie potrafią tego wymówić.
Zielony płot, niebieska tablica: Centralny Zespół Pogotowia Lotniczego. Metalowe hangary, cynkowana blacha połyskuje w słońcu. Cisza i spokój. Drewniany, piętrowy barak. Na górze administracja, na dole "latanie".
W dyspozytorni pulpity, różnokolorowe przyciski. Wygląda to poważnie, ale nie działa. Sprawne są telefony, radiotelefony i długopisy. Za barem, jak nazywają dyspozytornię piloci, zasiadła pani z administracji. Ostatnio nie było pogody, więc teraz, kiedy wyszło słońce, lotnicy nadrabiają stracony czas. Dzisiaj Mieszko i Cezary Janc mają dyżur, ale w sumie lata ich czterech.
Olbrzymie okno, widać zieloną jeszcze przestrzeń porośniętego trawą lotniska. Zza szyby prześwieca jesienne słońce. Siedząca na okiennym parapecie Bożena Syska nastawia twarz do słońca i mruży oczy. Kot Gienia przeciąga się leniwie. Bożena, siostra Mieszka, jest amerykańską dziennikarką i przyjechała pisać o polskich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)

