Wzgórze miłosierdzia
Wzgórze miłosierdzia
Lombard może założyć każdy. Wystarczy uzyskać wpis do ewidencji działalności gospodarczej.
Mieszczą się przy głównych arteriach miast. Ale nie obok luksusowych witryn, tylko wstydliwie na tyłach, w podwórzach. Z zewnątrz odrapane drzwi, w środku kuloodporne szyby. Przychodzą tu ci, którzy potrzebują szybkich pieniędzy. W lombardzie zastawiał rzeczy najpopularniejszy polski bohater telewizyjny walczący z mafią - porucznik Halski.
- Czy ja wyglądam na lombardzistę? - pan Ziutek wychyla się zza pancernej szyby oddzielającej go od klientów. Postawny, uśmiechnięty, w wełnianym swetrze.
Według stereotypu powinien mieć złoty sygnet, takąż bransoletkę, dres i minę gangstera. Polacy nie darzą zaufaniem jego fachu. - Źle się o nas mówi. Gdy ktoś prowadzi lombard, musi być z mafii. Bandyta, a w najlepszym razie krwiopijca i wyzyskiwacz - irytuje się pan Stefan, właściciel lombardu w centrum stolicy. Z lekka nie dogolony, od stóp do głów w dżinsie. W pracy nie rozstaje się z bronią. - Dziennikarze piszą, że lombardy to pralnie brudnych pieniędzy. A dlaczego nie napiszą, że pralnią brudnych pieniędzy są banki czy spółdzielnie mieszkaniowe?
Prawo pozwala, ale...
W pożyczaniu pieniędzy pod zastaw nie ma niczego zdrożnego. Kodeks karny widzi przestępstwo tylko...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
