Safari znaczy podróż
Safari znaczy podróż
Nie wolno karmić zwierząt i opuszczać w nocy obozu. Nie wolno wychodzić z samochodu, którym jeździmy po sawannie. Trzeba nakryć głowę, bo słońce praży niemiłosiernie. Pod żadnym pozorem nie wolno schodzić z wyznaczonych ścieżek na terenie obozu, gdzie nocujemy. Nie wolno w jakikolwiek sposób ingerować w to, co dzieje się wokół nas, choćby wydawało się krzyczącą niesprawiedliwością.
Dwa lata temu cyklon uszkodził w wielu miejscach główną szosę ze stolicy Kenii Nairobi do portu Mombasa (550 km). Ogromne ciężarówki dołożyły swoje. Na odcinku 20 kilometrów za Mombasą ruch odbywa się głównie poboczami, wyboistymi i piaszczystymi. Warunki jak w trudnym rajdzie. Kiedy droga znowu stała się gładka, znaleźliśmy się przed bramą wjazdową do największego w Kenii rezerwatu - Parku Narodowego Tsavo o powierzchni 21 tys. kilometrów kwadratowych. Jeszcze półtorej godziny land roverem i dotarliśmy do obozowiska Satao Camp. Przed nami dwa dni najbardziej oryginalnej podróży, czyli safari. Safari w języku swahili znaczy podróż.
Na wyciągnięcie ręki
Życie dzikich zwierząt musi tu pozostać nie zakłócone, chociaż tysiące turystów odwiedza narodowe parki Kenii. Polować nie wolno. Safari jest zupełnie bezkrwawe. Jedyne wyposażenie uczestnika to...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta