Fisbełkot, czyli abrakadabra świętokrzyska
Rozmówki podatkowo-polskie
Fisbełkot, czyli abrakadabra świętokrzyska
Niezmiernie musi dziwić, że w księgarniach nie ma dotychczas rozmówek, które w obecnych czasach byłyby chyba najbardziej potrzebne, i to nie garstce ludzi, co w końcu mogłoby usprawiedliwiać ich brak, ale -- skromnie licząc -- co najmniej kilkunastu milionom Polaków. Chodzi oczywiście o rozmówki podatkowo-polskie, to znaczy takie, które by tzw. bełkot podatkowy, czyli swoisty język i styl zarazem, w którym napisano prawie całe nasze prawo podatkowe, tłumaczyły na język polski, zrozumiały dla większości obywateli, jako że podatki płacimy (przynajmniej z założenia) prawie wszyscy. Od słowa "fiskus" ów biurokratyczny, zawiły, rozwlekły i niezrozumiały język bywa też nazywany fisbełkotem, albo -- od nazwy ulicy w Warszawie, gdzie się głównie rodzi -- abrakadabrą świętokrzyską.
Układ rozmówek podatkowo-polskich powinien być, jeżeli chodzi o zasadę, podobny do wszystkich innych rozmówek językowych. Z lewej strony dana kwestia byłaby więc napisana w języku określanym jako fisbełkot, czyli -- praktycznie biorąc -- zapełniona obowiązującymi przepisami podatkowymi, z prawej zaś -- ta sama kwestia, ale już przetłumaczona na język polski, i to tak dokładnie, aby sens sprawy pozostawał ten sam. To dopiero byłaby korzyść! Zresztą przekonajmy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)