Koniec świata
Koniec świata
FOT. (C) BOBBY YIP/REUTERS
Parę przemówień, kilka salw, trochę fajerwerków i 20 grudnia nie będzie tu już Portugalii. Będzie chiński garnizon i chińskie władze. Makau to chińskie miasto z portugalską twarzą - mówi Gregory. - Jedyne, co Portugalczycy zostawią tu dobrego, to ta twarz.
Na ulicach i uliczkach, które mają fasady starych, południowoeuropejskich miast i miasteczek, toczy się chińskie życie. W miejscu, gdzie Calcada da Barra przechodzi w Rua Padre Antonio, uliczny sprzedawca placków głośno zachwala swój towar śpiewnym kantońskim dialektem. Przy Rua da Praia do Manduco zasuszone chińskie staruszki siedzą na kamiennych stopniach przed domem i przyglądają się przechodniom. W rogu kamienicy przy Avenida da Praia Grande na małym ołtarzu palą się kadzidełka dla przodków. Kawałek dalej, przed pomalowanym na kanarkowo kościołem, bawią się chińskie dzieci. Cała sceneria wygląda tak, jakby jakiś podchmielony bóg dla żartu wyjął ludzi z chińskiego miasta i wsadził ich w kontekst innej kultury.
Gregory, czyli Sam Heng Chao, jak niemal połowa ludności Makau, urodził się w ludowych Chinach. Miał cztery lata, gdy wraz z rodzicami znalazł się w Makau. - Kim jestem? Jestem stąd, jestem Chińczykiem z Makau - mówi.
Radio Makau
Gregory...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta