Koń jak fortepian
Dlaczego Polaków nie ma na hipodromach świata?
Koń jak fortepian
MAREK SZEWCZYK
Próba odpowiedzi na pytanie, dlaczego naszych jeźdźców nie widać na hipodromach świata, przypomina rozstrzyganie dylematu, co było najpierw: jajko czy kura? Jeźdźcy bowiem zrzucają winę za brak wyników na hodowców, a hodowcy na jeźdźców. Oczywiście mowa o skokach przez przeszkody, gdyż zawsze i wszędzie jest to sztandarowa konkurencja jeździecka.
Próbując rozwikłać ten problem, warto porównać okres międzywojenny, kiedy to polskie jeździectwo odnosiło wielkie sukcesy, z medalami olimpijskimi włącznie, z latami powojennymi, kiedy podobnych sukcesów zabrakło. A mistrzostwo olimpijskie Jana Kowalczyka w Moskwie? - zapyta ktoś. Pamiętajmy jednak, że igrzyska w Moskwie bojkotował Zachód, jeździecko najsilniejsza część świata, więc wartość dwóch medali (bo było i srebro zespołowo) z Moskwy jest nieco mniejsza.
Jeździectwo w naszym kraju ma wspaniałe i bogate tradycje. Polacy w międzywojniu byli widoczni na najważniejszych hipodromach świata. W latach 1923 - 1939 wygrywali wiele konkursów w Nicei, Rzymie, Rydze, Tallinie czy Nowym Jorku, 18 razy zdobyli Puchar Narodów i wywalczyli 4 medale olimpijskie. Te sukcesy miały trzy główne źródła: masowość, system i konie.
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta