W telewizji pokazali
Nie chodzi o nienależne pieniądze, lecz o respektowanie praw twórców i artystów
W telewizji pokazali
JAN BŁESZYŃSKI
Pomysł, aby traktować utwór audiowizualny jako pochłaniający utwory w nim wykorzystane, w tym dla niego stworzone, jest bardzo przyjazny dla środowiska. Producenckiego oczywiście. Ale nie znajduje podstawy w prawie autorskim.
W "Rz" z 11 kwietnia ukazał się artykuł Anny Opalskiej ( "Samo wołanie o pieniądze nie przekonuje" ), dyrektora Departamentu Prawnego TVN, a więc telewizji nie płacącej ani ZAiKS tantiem dla autorów, ani ZASP dla aktorów. Jest napisany z oczywistym talentem polemicznym, ale budzi zasadniczy sprzeciw jako rażąco sprzeczny z obowiązującym prawem.
Zabrakło wniosków
Podstawowe nieporozumienie, na którym opiera się wywód autorki, polega na przyjęciu, że do problematyki audiowizualnej nie mają zastosowania zasady ogólne prawa autorskiego. Jest to bowiem rzekomo kategoria sui generis, uregulowana całkowicie autonomicznie w rozdziale 6 ustawy. Autorka czyta jednak ten rozdział w sposób wybiórczy, pomijając to, co nie pasuje do przyjętego przez nią - moim zdaniem dowolnie - założenia.
I tak, rozpoczyna od przypomnienia, że według art. 70 ustawy autorskie prawa majątkowe do utworu audiowizualnego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta