Landau, ostatni z ostatnich
Landau, ostatni z ostatnich
FOT. JAKUB OSTAŁOWSKI
JERZY MORAWSKI
Świadomość była i będzie aż do śmierci, że jestem Żydem. Z rodu tego pochodzę. Ale przede wszystkim czuję się człowiekiem
Zygmunt Landau siedzi w restauracji przy rynku w Dąbiu. Prosi, by nie nazywać go ostatnim Żydem. Lepiej brzmi - przekonuje - z rodziny żydowskiej. Więc jest ostatnim pochodzenia żydowskiego obywatelem lokalnej społeczności żydowskiej mieszkającej od wieków w Dąbiu i okolicy. W latach wojny wszyscy wyginęli tuż obok. Leżą w zbiorowych mogiłach w lesie Chełmna nad Nerem. Wśród nich rodzice i siostra Landaua.
Dlaczego on został? Jego serce stale rani pamięć wyłaniająca się z każdego kąta.
Landau rozgląda się po restauracji. Na ścianach wiszą skóry po upolowanych dzikach i inne trofea myśliwskie. Stół bilardowy, maszyny zręcznościowe, bufet z piwem z "kija", w tle - ścianka z wódkami. Z radia płynie głupkowaty dżingiel.
Co może łączyć ocalałego z holokaustu z taką scenerią?
Przy sąsiednim stoliku trzech miejscowych. Bez wyrazu, niedbale ubrani, rozmawiają półgłosem. Jeden nalewa wódkę z butelki trzymanej pod stołem.
Ostatni pochodzenia żydowskiego mówi szeptem: ten w swetrze to wnuk kolegi. Kolega przechował Landaua przez sześć tygodni, gdy poszukiwali...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta