Porażka armii szansą demokracji
Gdyby rosyjski neoimperializm miał paść w Czeczenii, zostałby zdyskredytowany chyba raz na zawsze. Fala ultranacjonalizmu w Rosji mogłaby wówczas zacząć się cofać.
Porażka armii szansą demokracji
Radek Sikorski
Kryzys czeczeński związał ze sobą szczególnych sojuszników. Nie co dzień zdarza się, by Borys Jelcyn, Władimir Żyrinowski i "New York Times" byli w czymkolwiek tak zgodni, jak w kwestii Czeczenii. Po drugiej stronie zebrała się równie dziwna koalicja -- moskiewscy reformatorzy, kilku generałów -- zwolenników twardej ręki, większość rosyjskiej prasy, zdominowana przez nacjonalistów Duma o raz, jak się zdaje, większość zwykłych obywateli Rosji.
Telewizyjne obrazy, na których widać przybywające z Czeczenii
drewniane trumny,
skłaniają do porównań z A fganistanem. Niekiedy to podobieństwo bywa uderzające. Tak jak w Afganistanie, Rosji nie u dało się po cichu, w tajnych operacjach pokonać nieposłusznego narodu, który żyje na jej południowych obrzeżach. Wobec tego przeciwko buntownikom, źle u zbrojonym, ale mającym silną motywację, rzucono przeważające siły konwencjonalne. Narodu rosyjskiego, tak jak w 1979 roku, o zdanie nie pytano. Obie inwazje -- na Afganistan w Wigilię Bożego Narodzenia, na Czeczenią w ubiegłym tygodniu -- zaczęły się u progu zimy,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta