Szybka ścieżka karania posłów za obraźliwe słowa
- Klęska urodzaju
Pierwsze po wakacjach posiedzenie Sejmu zaczęło się od awantury. Stanisław Łyżwiński (Samoobrona) wnioskował o przerwanie obrad
FOT. JAKUB OSTAŁOWSKI
Do marszałka Sejmu trafiła propozycja, by za pomówienia i obelgi padające z sejmowej mównicy karać posłów w ciągu 24 godzin od złożenia wniosku. Przeprosiny wypowiadane byłyby publicznie, przed kamerami. Pomysł uzasadnił się sam podczas pierwszego po wakacjach posiedzenia Sejmu.
Zaczęło się od awantury. Stanisław Łyżwiński (Samoobrona) zarzucił Wacławowi Martyniukowi (SLD) "haniebną prowokację". Oskarżył szefa komisji regulaminowej o manipulacje podczas prac nad wnioskiem o uchylenie mu immunitetu (uważa, że nie było podstaw do wyrażenia zgody na aresztowanie). Łyżwiński wnioskował o przerwanie obrad. Żądał, by marszałek Sejmu publicznie przeprosił jego i klub Samoobrony. Marek Borowski musiał przywoływać posła do porządku i wyłączył mu nawet mikrofon. Przypomniał się także Gabriel Janowski. Gdy tradycyjnie już pytał, dlaczego Sejm nie zajmuje się problemami spółek cukrowymi, zwrócił się do marszałka Borowskiego: - No co, zatkało pana?
Pomysł jak ograniczać tego typu zachowania zgłosił klub PSL. Projekt dyscyplinującej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta