Brońmy swego, ale w Unii
Brońmy swego, ale w Unii
(c) MIROSŁAW OWCZAREK
MAREK A. CICHOCKI
Dyskusja na temat polskiej polityki zagranicznej była w latach 90. monotonna i konsensualna z jednego prostego powodu. Cele tej polityki przedstawiały się bezalternatywnie. Neutralność lub ewentualnie NATO bis zamiast członkostwa w sojuszu atlantyckim, NAFTA zamiast Unii Europejskiej - nikt przy zdrowych zmysłach nie mógł poważnie rozważać takich alternatyw.
Transformacja Polski w sferze międzynarodowej wyraźnie wyznaczała drogę, którą należało pójść. Przy całym determinizmie tamtej sytuacji gdzieś kryła się jednak, przynajmniej u niektórych, nadzieja, że kiedy w polityce zagranicznej przejdziemy już ów czyściec transformacji i staniemy się pełnoprawnym członkiem NATO oraz Unii Europejskiej, zaczniemy myśleć o naszym państwie, własnych interesach i o nas samych podmiotowo, że odrzucimy mentalność klienta i zbudujemy nową tożsamość odpowiedzialnego uczestnika.
Z podmiotowości na razie nici
Jeśli dzisiaj spojrzeć na toczącą się w Polsce dyskusję wokół projektu traktatu konstytucyjnego Unii Europejskiej, trzeba by owe przedwczesne nadzieje przynajmniej na jakiś czas odłożyć. Z podmiotowości na razie nici. Prócz bowiem pojedynczych rozważnych opinii na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta