Gilette na islamistów
I ran na rozdrożu
Gilette na islamistów
W kraju brodaczy coraz ostrzej jaśnieją neony firmy Gilette, co dwudziesty Irańczyk posiada wideo, a zakryte, zgodnie z tradycją, dziewczyny -- pod spodem noszą najmodniejsze kreacje. Iran w cztery lata po śmierci imama Chomeiniego jest rozdarty.
O ficjalna polityka państwa jest antyzachodnia. Duchowy przywódca rewolucji ajatollah Ali Chamenei w zywa do walki z zachodnią kulturą deprawującą w artości islamskie. Prezydent Ali Akbar Haszemi Rafsandżani, też duchowny, mimo używania retoryki religijnej jest pragmatykiem i widzi przyszłość kraju we współpracy z całym światem. Wybrany 28 lipca 1989 r. Rafsandżani ponownie szykuje się do do w alki o stanowisko szefa państwa w czwartkowych wyborach. I choć kandydatów jest czterech (Abdollach Jasbi -- rektor w olnego uniwerystetu islamskiego, Ahmad Tavakkoli -- b. minister pracy i Rajabali Taheri -- b. deputowany) , to on ma największe szanse na sukces.
Ten już spowszedniały slogan irańskiej propagandy wita cudzoziemca niemal w każdym hotelu. Ameryka -- to synonim zła, szatan, z którym trzeba w alczyć w szędzie i wszelkimi możliwymi sposobami. Taka jest wykładnia radykalnych mułłów. W ich percepcji Teheran, a raczej Qum jest centrum świata. Średniowieczne recepty na sukces w świecie końca XX wieku śmieszą obserwatora z zewnątrz. Ale nie ma w tym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)