Imieninowy prezent
Mój pierwszy maluch składany był jeszcze z włoskich części drugi już nie i miał nieprawdopodobne osiągi. Jako młodego człowieka bawiło mnie startowanie spod świateł i patrzenie, jak wymiękały inne, nawet BMW. Któregoś dnia po dorobku mego życia zostało tylko miejsce na parkingu. Byłem zrozpaczony. Po tygodniu, w imieniny, odbieram telefon. Mój rozmówca jechał mercedesem, 130 km na godzinę, gdy wyprzedził go zielony mały fiat. Zdziwiony, kto tak szarżuje, przyśpieszył i zajechał mu drogę. Wtedy uciekło zeń kilku nastolatków. W kieszonce znalazł mój notes z danymi i zatelefonował. Teraz, jeśli żona pozwoli mi się przejechać, pomykam jej toyotą yaris. Prawo jazdy zrobiłem jeszcze w szkole średniej na motocykl i samochód. Malucha kupiłem po 10 latach, więc musiałem się podciągnąć w prowadzeniu. Nie zapomnę amerykańskiego krążownika z "Wielkiej majówki" to był mój pierwszy kontakt z automatyczną skrzynią biegów.
j. r. k.