Dwa kroki wstecz
Powołanie Bronisława Wildsteina było próbą zerwania z tradycją rodem z PRL, zgodnie z którą prezesami TVP zostawały osoby nieco profesjonalne i tylko z lekka polityczne, w rodzaju Ryszarda Miazka, Jana Dworaka, Roberta Kwiatkowskiego. Warto przypomnieć, że dziewięć miesięcy temu powołanie Wildsteina nie wywołało spodziewanego entuzjazmu. Nie podobał się ani politykom partii współtworzących koalicję, ani politykom opozycji, ani właścicielom mediów komercyjnych.
Odwołany prezes mówi dzisiaj w wywiadach: byłem "samotny", bo rzeczywiście niewielu, poza widzami, kibicowało mu z równym zaangażowaniem.
Nic dziwnego, bo ten nowy standard postępowania w mediach publicznych wiązał ręce następcom. Po wygranych przez opozycję wyborach powrót do ręcznego sterowania byłby bardzo trudny. Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Gdyby eksperyment PiS zakończył się sukcesem i Wildstein przetrwał całą kadencję, nie byłoby powrotu do złych praktyk z początków III RP. Niezależność, poczucie misji i profesjonalizm dziennikarzy - taką miałam nadzieję - stałyby się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta