Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Bibułę rozpoznawałem po zapachu

04 lutego 2012 | Plus Minus | Matylda Młocka
Wojciech  Borowik,  prezes zarządu Stowarzyszenia Wolnego Słowa, w okresie PRL działacz  opozycji  demokratycznej, współpracował z Komitetem Obrony Robotników i Niezależną Oficyną  Wydawniczą, później  wstąpił do  „Solidarności” i Niezależnego Zrzeszenia  Studentów
autor zdjęcia: Darek Golik
źródło: Fotorzepa
Wojciech Borowik, prezes zarządu Stowarzyszenia Wolnego Słowa, w okresie PRL działacz opozycji demokratycznej, współpracował z Komitetem Obrony Robotników i Niezależną Oficyną Wydawniczą, później wstąpił do „Solidarności” i Niezależnego Zrzeszenia Studentów
Legendarne zdjęcie drukarzy „NOWej” z 1980 roku
źródło: Fotonova
Legendarne zdjęcie drukarzy „NOWej” z 1980 roku

Z Wojciechem Borowikiem, działaczem opozycji antykomunistycznej w PRL, rozmawia Matylda Młocka

Przy okazji podpisania umowy ACTA i tego, że telewizja Trwam nie dostała koncesji na nadawanie na multipleksie, powróciła dyskusja na temat wolności słowa w naszym kraju. Pan walczył o wolne słowo w PRL. Dostrzega pan podobieństwa?

Wtedy było zupełnie inaczej. Przede wszystkim dlatego, że dziś wolność słowa, może ułomna, ale jest. W PRL jej nie było. Wszystko było poddane cenzurze: od środków masowego przekazu po zaproszenia na ślub czy nekrologi. Walczyliśmy o to, czego nie było.

Opowie pan, jak się to wszystko dla państwa zaczęło?

Słuchaliśmy Radia Wolna Europa. To nas nauczyło, że można myśleć, mówić i pisać inaczej, niż narzucała władza. Stwierdziliśmy, że chcemy być wolni i nie będziemy się poddawali cenzurze.

Chyba niełatwo było jej uniknąć...

Nam się udawało, bo po prostu robiliśmy swoje. Zaczęliśmy wydawać takie publikacje, w które nikt nie ingerował.

„Robotnik", „Biuletyn Informacyjny" KOR, współpraca z Niezależną Oficyną Wydawniczą. To było w PRL nielegalne. Mogli państwo zostać aresztowani. Jak przy takiej ilość pracy uniknąć wpadek?

Zacząłem działać w 1976 roku, ale można to podzielić na trzy etapy. W każdym organizacja wyglądała...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Wydanie: 9149

Wydanie: 9149

Spis treści
Zamów abonament