Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE
POPRZEDNI ARTYKUŁ Z WYDANIA NASTĘPNY ARTYKUŁ Z WYDANIA

Bandyci warszawscy

30 lipca 2016 | Plus Minus | Michał Olszański
Zbigniew Peć – przetrwałem Auschwitz dzięki powstaniu
źródło: materiały wydawnictwa
Zbigniew Peć – przetrwałem Auschwitz dzięki powstaniu
źródło: materiały wydawnictwa
Barbara Otwinowska – byłam obrażona na Pana Boga, że Niemcy mają taki piękny kraj
źródło: materiały wydawnictwa
Barbara Otwinowska – byłam obrażona na Pana Boga, że Niemcy mają taki piękny kraj
źródło: materiały wydawnictwa
źródło: Plus Minus

Zbigniew Peć, Barbara Otwinowska | Szefowie transportu za każdym razem rozpytywali się, telefonując do miejscowych Arbeitsamtów, czy nie potrzeba rąk do pracy. Nikt nas jednak nie chciał. „Mamy już dość tych warszawiaków" – odpowiadano. I tak przejechaliśmy przez całe Niemcy, aż do Renu. Przedstawiamy dwa fragmenty książki „Przerwany sen o Warszawie" – zbioru rozmów z powstańcami warszawskimi represjonowanymi przez nazistów, a potem przez komunistów.

Zbigniew Peć

Rz: Jak wyglądały pierwsze chwile w Auschwitz?

Wyładowano nas na tej słynnej rampie w Brzezince. Krzyki esesmanów, psy, strzelanie w powietrze... Chodziło o zastraszenie, złamanie nas już na początku, żebyśmy psychicznie znaleźli się w określonym miejscu. Popędzili nas obok krematorium do tak zwanej mykwy, czyli łaźni. Ten budynek ocalał, teraz znajduje się w nim muzeum. Ostrzygli nas, zostawiając na środku grzebień. W ten sposób łatwo mogli odróżnić „bandytów warszawskich", jak nas nazywali, od reszty więźniów. Dostaliśmy pasiaki i drewniaki. Ale nie były to te pełne holenderskie drewniaki, tylko drewniana podeszwa z płócienną górą. Otrzymałem numer 199053. Potem trafiliśmy na teren kwarantanny. Część tych drewnianych, końskich baraków stoi do dziś. Zaprowadzili nas na blok numer sześć. Przywitał nas blockältester, czyli blokowy, którym był więzień kryminalny: „Jestem doktor Kowalski z Krakowa! Wy warszawskie skurwysyny, ja was tu nauczę żyć!". Zaczął nam wygrażać i cały czas był bardzo ordynarny. Jak się potem okazało, to był jego normalny sposób zwracania się do heftlingów, czyli więźniów. Stały przed nim dwa wiadra. Kazał oddać wszystkie rzeczy, które udało się ludziom przemycić do obozu. I niektórzy zaczęli wrzucać tam przedmioty, które udało im się...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
POPRZEDNI ARTYKUŁ Z WYDANIA NASTĘPNY ARTYKUŁ Z WYDANIA
Wydanie: 10510

Wydanie: 10510

Zamów abonament