Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Klon i dąb pod topór nie zawsze bez zezwolenia

30 stycznia 2017 | Nieruchomości | Renata Krupa-Dąbrowska
Nadal nie wiadomo, ile trzeba zapłacić za wycięcie drzewa.
autor zdjęcia: Rafał Guz
źródło: Rzeczpospolita
Nadal nie wiadomo, ile trzeba zapłacić za wycięcie drzewa.

Przepisy o wycince drzew budzą wątpliwości.

Od stycznia zmieniły się zasady wycinki drzew i krzewów. Pozbywając się dębu czy topoli na prywatnej posesji, nie trzeba mieć zezwolenia wójta czy burmistrza.

W praktyce z nowymi zasadami jest wiele problemów. Inwestorzy i urzędy nie zawsze wiedzą, kto musi się ubiegać o zezwolenie i jak wysokie są opłaty za wycięcie drzewa.

Kiedy bez biurokracji

Zmiany w wycince wprowadziła nowelizacja ustawy o ochronie przyrody.

Przepisy przewidują, że właściciele prywatnych posesji są zwolnieni z obowiązku uzyskania w urzędzie gminy (miasta) zgody na wycinkę drzew, jeżeli nie jest ona związana z działalnością gospodarczą.

– To bardzo dobra zmiana – cieszy się Dariusz Śmierzyński, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Ruda w Warszawie. – W wypadku prywatnych posesji, w tym spółdzielczych, ubieganie się o zezwolenie było zbędną biurokratyczną formalnością. Teraz jej unikniemy – dodaje.

Okazuje się jednak, że wcale tak nie jest w praktyce.

– Choć przepisy nie mówią...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Wydanie: 10662

Wydanie: 10662

Spis treści
Zamów abonament