Przejrzyste okna prywatności
Przejrzyste okna prywatności
ANDRZEJ MENCWEL
Z powodu "Wielkiego Brata" przypomniałem sobie "Moll Flanders". Można powiedzieć - rozkosz: soczysty monolog, kobieta z urody, żądzy i sprytu, niezrównana menażeria postaci, wielkie miasto z kroniki obyczajowo-kryminalnej, kraj z komedii, która sto lat później, z okładem, zostanie nazwana ludzką. Wszystko to z poziomu ulicy, bruku, rynsztoka i... zamtuza. Słynna sentencja o "zwierciadle na gościńcu" wydaje się tu nazbyt podniosła. A jednak?
Jan Kott sądził, że w tym utworze Daniela Defoe romans łotrzykowski przerodził się w powieść oświeceniową, a Ian Watt "Moll Flanders" właśnie, a nie "Robinsona Crusoe" uznawał za najlepsze wcielenie angielskiego realizmu, który dał początek literaturze nowoczesnej. Zestawienie tego kanonicznego dzieła prozatorskiego, którego nie pomija żadna historia powieści, a którego też dzisiaj nikt nie czyta, z tym jarmarczno-reklamowym widowiskiem, jakie uwodzi miliony współczesnych, może zakrawać na profanację kulturalną. Przypomnijmy, że powieść Defoe to stylizowany prywatny, a nawet intymny życiorys kobiety, którego tytuł w przekładzie polskim ma się tak: "Fortunne i niefortunne przypadki sławetnej Moll Flanders urodzonej w więzieniu Newgate, która w ciągu lat...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta