Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Zagraliśmy razem przez przypadek

22 grudnia 2001 | Kultura | JC
źródło: Nieznane

Rozmowa z Tadeuszem i Piotrem Nalepami o relacjach między ojcem a synem oraz o wspólnym muzykowaniu

Zagraliśmy razem przez przypadek

FOT. ANDRZEJ WIKTOR

Rz.:Pamięta pan pierwszy dźwięk, który wydał z siebie syn?

TADEUSZ NALEPA: Pamiętam, ale w czasie pierwszej wizyty w szpitalu najbardziej interesowały mnie jego palce. Sprawdzałem, czy są długie. Palce Piotra świadczyły, że może być muzykiem. Marzyło mi się to. W ogóle chciałem mieć syna, którego będę mógł oprowadzać po naszych rzeszowskich górkach. Takie są marzenia młodego człowieka. A jak bardzo muzyczne dzieciństwo miał Piotrek, świadczą wszystkie jego zdjęcie zrobione na golasa - z gitarą, z gitarą basową, z klarnetem. Później okazało się, że wcale nie tak szybko zainteresował się graniem.

Panie Piotrze, pamięta pan swoje pierwsze kontakty z instrumentem?

PIOTR NALEPA: Pamiętam, że były częste. Zachowało się zdjęcie z sylwestra, kiedy miałem 2 lata - siedzę za perkusją w szpiczastej, karnawałowej czapeczce.

TADEUSZ NALEPA: Nie miałeś nawet 2 lat. Piotrek wcześnie zaczął z nami jeździć na koncerty.

PIOTR NALEPA: Rzeczywiście, pierwsze wspomnienia dotyczą wyjazdów na koncerty, sceny. Pamiętam autobus, kulisy.

Lubił pan jeździć?

PIOTR NALEPA: Bawiłem...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 2502

Spis treści
Zamów abonament