Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Lepiej nie denerwować Pana Boga

19 lipca 2008 | Sport | Janusz Pindera
Leszek Blanik jedzie do Pekinu po złoty medal w skoku. Po igrzyskach w Sydney konia do skoku zastąpiono stołem, który jest szerszy i krótszy. Gimnastycy częściej używają jednak starej nazwy
autor zdjęcia: Oliver Lang
źródło: AFP
Leszek Blanik jedzie do Pekinu po złoty medal w skoku. Po igrzyskach w Sydney konia do skoku zastąpiono stołem, który jest szerszy i krótszy. Gimnastycy częściej używają jednak starej nazwy

Leszek Blanik, mistrz świata w skoku o ryzyku w gimnastyce, śląskich rodzinnych korzeniach i szansach na medal w Pekinie

Rz: Mówi pan o sobie, że jest Ślązakiem, a na pytanie, co jest w życiu najważniejsze, odpowiada niezmiennie

– rodzina, wiara, Kościół. Taki z pana rzetelny, prawy śląski chłop?

Leszek Blanik: Jeśli daję komuś słowo, muszę go dotrzymać. Nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej. Jestem dumny z faktu, że urodziłem się Ślązakiem, więc to podkreślam. Kiedy jadę do Radlina spotkać się z rodzicami i przyjaciółmi, mówię po śląsku.

Kuchnię też preferuje pan śląską?

Tych smaków się nie zapomina, tak samo jak atmosfery dzieciństwa. W Radlinie wszystko było zawsze związane z kopalnią, Kościołem i sportem. W moim domu na niedzielne śniadanie jadło się frankfurterki, a później szło do kościoła, na obiad była najpierw nudel zupa, a potem kurczak z kluskami i oczywiście modra kapusta. Sport wyzierał tu z każdego kąta. W sobotę po treningu gimnastycznym biegłem na siatkówkę, która wtedy stała całkiem dobrze. W niedzielę, przygotowując się do obiadu, oglądaliśmy z bratem Formułę 1, najpierw w polskiej telewizji, a później w niemieckiej. Kiedy kończyła się Formuła, zaczynał się żużel. Najczęściej słuchaliśmy relacji w radiu. Ja w Radlinie tak przesiąkłem sportem, że bez niego nie potrafię żyć. Nie chodzi tu tylko o gimnastykę. Jestem kibicem z krwi i kości, bywam na meczach, oglądam je w telewizji, śledzę, co pisze prasa. Moją wielką miłością...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 8069

Spis treści
Zamów abonament