Jazgot zamiast ciszy
Czy da się jeszcze coś mądrego powiedzieć po tym, co wydarzyło się 3 sierpnia na Krakowskim Przedmieściu (i trwa)?
Jak mawiają Amerykanie – każdy problem ma dwie strony: tę fałszywą i tę naszą… I właściwie nie wiadomo, dlaczego to jest amerykańskie, a nie polskie przysłowie. Pod krzyżem Chrystusowym – nie skupienie i cisza, jak w kościele na przeistoczenie, ale krzyk i jazgot, jak wtedy na Golgocie – wśród pogan, co w kości o suknię Pana, kłócąc się, zagrali. „Jest krzyż wiary/ jest i krzyż niewiary” pisał w wierszu ks. Twardowski i puentował: „wie o tym/ Jezus/ prosząc o ciszę”. I co? I już? I na tym poprzestać, wiedząc, że ciszy nie będzie? Zwłaszcza że w upartej ciszy trwają akurat ci, na których słowa najbardziej czekamy. I tu na myśl przychodzi mi św. Augustyn, który powiedział tak: „A biada milczącym o Tobie, że mając mowę, stali się niemymi”.
—Jerzy Sysak, Katowice