Pies łańcuchowy czy salonowy
Media korzystając z wolności słowa niekiedy naruszają czyjeś dobra osobiste
Pies łańcuchowy czy salonowy
Mirosław Usidus
Trudno sobie wyobrazić polityka, który doszedłby do wniosku, że krytykujący go dziennikarz chce dobrze i miast usypywać wokół siebie szańce pomógłby reporterowi w odsłonięciu całej prawdy. Bardzo częste jest natomiast wśród polityków przekonanie, iż za krytyczną publikacją stoi chęć szkodzenia, a nie informowania.
Niedawno polscy politycy postanowili, wprowadzając nowelizacje do kodeksu cywilnego, że osoba naruszająca dobra osobiste będzie zobowiązana wypłacić rekompensatę pieniężną, nawet jeżeli dopuściła się zniesławienia nieumyślnie. Wielu komentatorów zauważyło, że przepis taki może skutecznie odstraszyć dziennikarzy od wyciągania na światło dzienne rozmaitych afer, nieprawidłowości, nadużyć i niekompetencji osób publicznych.
Zwraca się uwagę, że nowe przepisy odbiegają od standardów obowiązujących w ustabilizowanych demokracjach zachodnich, w których, jeśli tylko dziennikarz działa w dobrej wierze, to nawet myląc się jest chroniony przed oskarżeniami polityków i oficjeli. Jeżeli kogoś się chroni, to raczej zwykłych ludzi niż osoby publiczne. W niektórych krajach, np. w Szwecji, istnieje instytucja rzecznika praw ludzi pokrzywdzonych przez prasę. ...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta