Pierwszy pies z głową w dół
Nie wszystko, co nazywa się jogą, w rzeczywistości nią jest. Bo czy aqua joga, disco joga, joga dla psów to jeszcze joga czy tylko wzorowana na hinduskiej tradycji gimnastyka? Ale gdy prowadzący przemyca religijne treści, można zacząć się niepokoić.
Dla jednych joga to sposób na bóle pleców i rozruszanie mięśni. Innych przyciągają opowieści o harmonii, wyciszeniu i naprawie życia. Wielu ludzi właśnie takich obietnic oczekuje, chce ich słuchać.
– Czoło do sufitu, pępek do kręgosłupa. Wdech! Pies z głową w górę! Wydech! Pies z głową w dół! – podaje komendy prowadząca ćwiczenia pod nazwą power joga w jednym z warszawskich fitness clubów. Są i obco brzmiące nazwy. – Utkatasana. Tadasana – rzuca co jakiś czas prowadząca, zmieniając pozycję. Trudno się nawet na tych instrukcjach skupić, bo patrząc na szczupłą jak niteczka instruktorkę, nie można wyjść z podziwu nad tym, z jaką gracją potrafi się wyginać, złożyć w pół, czołem dotknąć kolan czy w mgnieniu oka zrobić nienaganny szpagat.
Na dużej sali kilkanaście pań – młodszych i starszych – stoi boso na matach i podąża wzrokiem za prowadzącą przy akompaniamencie muzyki relaksacyjnej. Jednym idzie lepiej, bo ćwiczą od wielu miesięcy, inne dopiero się uczą poszczególnych asan, czyli pozycji jogi. Tę pod nazwą gołąb ćwiczymy przy ścianie. Tylko jedna z uczestniczek daje radę w pełni powtórzyć to, co prezentuje prowadząca. Reszta nie ma takiej kondycji, za rzadko ćwiczy, więc i ciało jeszcze nie jest tak rozciągnięte jak trzeba. Po trudach 40-minutowego wyginania kilka chwil relaksu. Zakładamy ciepłe bluzy i kładziemy się na wznak. – Oddychaj głęboko. Czujesz, jak...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta