Obsługiwałem Roberta Brylewskiego
Pamiętam jak dziś. W 2007 r. usiadł przy restauracyjnym stoliku w centrum handlowym na warszawskiej Woli. Zobaczyłem go i szepnąłem do szefa sali: – To Robert Brylewski. – Nic mi to nie mówi – odpowiedział. – Muzyk, grał w Brygadzie Kryzys... – Jak chcesz, to jest twój – przerwał bez zainteresowania.
Obsłużyłem go jak angielskiego króla, choć nie dałem po sobie poznać, że go kojarzę. Wydawało mi się wtedy, że znani ludzie tego nie lubią. Naiwnie. Trzeba było wziąć autograf, ale przecież wszystkie płyty zostały w domu, zatem jak? Na serwetce? Nie wypadało, to przecież był sam Robert Brylewski.
Na scenie widziałem go parokrotnie. Podczas juwenaliów i na OFF Festivalu w Mysłowicach (2008), gdzie grał reaktywowany po latach Izrael. Po smutnej wiadomości o śmierci muzyka odgrzebałem stare albumy, na których widnieje jego nazwisko. „Duchową rewolucję" Izraela z boskim okiem na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta