Szkot na opak
Andy Murray żegna się z tenisem. Brytyjczycy żegnają się ze Szkotem, który przywrócił im tenisową dumę, wygrywając Wimbledon i igrzyska olimpijskie.
Najpierw były łzy podczas konferencji prasowej poprzedzającej Australian Open. Opowieść o 20 miesiącach walki z bólem kontuzjowanego biodra. O porażce medycyny i złamaniu ducha, o prawdopodobnym zakończeniu kariery już w Australii.
Potem był mecz, pięć zaciętych setów z Hiszpanem Roberto Baustistą Agutem, ważnym, choć mimowolnym i trochę zdeprymowanym uczestnikiem australijskiego pożegnania Andy'ego Murraya. Hiszpan wygrał, ale ważny był tylko Szkot i jego słowa.
Ta honorowa porażka dała nadzieję, że to jeszcze nie jest definitywne zakończenie kariery. Teraz Andy Murray ma przed sobą parę dni na namysł: szybko zrobić czy nie zrobić następną operację biodra, radykalnie usuwającą przyczynę bólu, oznaczającą w przyszłości komfort codziennego życia, ale też bardzo prawdopodobny koniec z wyczynowym sportem. Czy może machnąć na chirurgów ręką i jeszcze raz spróbować mniej inwazyjnej terapii, dającej szansę na grę na wimbledońskiej trawie i tam pożegnanie się z tenisem.
Wybór nie jest łatwy, ale świat tenisa raczej godzi się z myślą, że Szkota w wielkiej formie już nigdy nie zobaczy. Ta świadomość dotarła do rywali, kolegów, kibiców, dziennikarzy i spowodowała, już w Melbourne, lawinę dobrych uczuć.
Organizatorzy Australian Open postarali się i zebrali na jednym filmie dziesiątki podziękowań, życzeń, pochwał, wyrazów wsparcia od...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta