Warszawiacy są bezkształtnĄ masą
Piotr Guział, były burmistrz Ursynowa, były radny warszawski Za to, co się działo z reprywatyzacją, mieszkańcy stolicy powinni byli zmienić partię rządzącą choć na jedną kadencję, żeby politycy wiedzieli, iż pewnych rzeczy nie wolno robić.
Poznaliśmy się, gdy był pan młodym, hiperaktywnym działaczem młodzieżówki SLD.
Dalej jestem hiperaktywny. Może ze mną jest jak z Obeliksem, który w dzieciństwie wpadł do kadzi z magicznym napojem i przez to stał się najsilniejszym z Galów (śmiech). Tę moją hiperaktywność zawsze starałem się wykorzystywać do robienia dobrych rzeczy, więc to chyba pozytywna cecha.
Przez 20 lat był pan samorządowcem, ale też wysoko postawionym działaczem SLD. Czy działalność w tych dwóch sferach polityki różni się od siebie?
Oczywiście. Działalność w partii politycznej jest nakierowana do wewnątrz. Każdy działacz partyjny chce jak najwyżej zajść w polityce krajowej. W tym celu musi zabiegać o jak najlepsze relacje z innymi działaczami, a w szczególności z członkami kierownictwa, bo to od nich zależy rozwój kariery. A więc o uznanie świata wewnętrznego. Tymczasem samorządowiec musi zadbać przede wszystkim o pozycję w społeczności lokalnej, a więc o uznanie świata zewnętrznego.
Dlaczego pan, młody człowiek, postanowił przystąpić do SdRP, w którym dominowali ludzie z byłego PZPR? W 1997 r., kiedy zaangażował się pan w działalność partyjną, żywe jeszcze były podziały na postkomunistów i solidarnościowców.
Polityka pociągała mnie od zawsze. W 1997 r. wróciłem po pięciu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta