Prawo dosprzeciwu
SAMORZňD
Sporna może być i spalarnia, i osiedlowy kiosk
Prawo dosprzeciwu
F ILIP FRYDRYKIEWICZ
Ludzie często oburzają się, że jakaś grupa mieszkańców wstrzymuje inwestycję ważną dla całego miasta. Gdy jednak zobaczą koparkę pod własnym oknem, zaczynają organizować komitet protestacyjny i zbierać podpisy. W Warszawie te problemy ogniskują się jak w soczewce. Stołeczna prasa niemal codziennie donosi o konfliktach. To prawdziwe utrapienie dla władz lokalnych, choć nawet one przyznają, że taki sprzeciw jest dobrym, demokratycznym prawem mieszkańców.
Protestujący są coraz lepiej zorganizowani. Wiedzą, że trzeba powołać i zarejestrować w gminie komitet. Zbierają podpisy, rozlepiają ulotki. Wynajmują prawników, choć najczęściej znajdą jakiegoś we własnym gronie. Zamawiają opinie iekspertyzy -- budowlane, prawne, ekonomiczne, konserwatorskie i ekologiczne. Organizują happeningi, czarne procesje i konferencje prasowe. Potrafią stawić czoło władzy, żądają od niej gwarancji na piśmie.
Udaje im się czasem przyłapać urzędników na niedopełnieniu formalności, jak wtedy, gdy jedna z firm zaczęła wycinać drzewa i krzaki na przyszłym placu budowy, ale okazało się, że na dwa krzaki zezwolenia nie ma. Albo na głupocie -- gdy wicedyrektorka warszawskiej dzielnicy Śródmieście podpisała decyzję o wyburzeniu dwóch...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta