Krytykowanie Izraela nie jest antysemityzmem
W 1952 roku izraelski minister spraw zagranicznych Mosze Sharett zasugerował wypłacenie reparacji palestyńskim uchodźcom. Pomysł został odrzucony jako „niepraktyczny”.
Byłem młodym żołnierzem syjonistycznej sprawy. W wieku ośmiu lub dziewięciu lat, we wczesnych latach 50., w piątkowe popołudnia pojawiałem się na stacji metra na linii Nostrand Avenue na nowojorskim Brooklynie uzbrojony w małe blaszane pudełko na monety. Pasażerowie wsiadający i wysiadający z pociągów, spieszący się do domu przed zachodem słońca, zatrzymywali się, by wrzucić do mojej puszki pięciocentówkę, dziesięciocentówkę lub ćwierćdolarówkę. W ten sposób witali szabat, dając datki na cele charytatywne, utrzymując nieliczne szkoły i sierocińce w żydowskiej ojczyźnie oraz pomagając rozkwitać pustyni w kraju, który wyłonił się z brutalnej wojny z arabskimi sąsiadami po niemal całkowitym unicestwieniu europejskich Żydów, zbrodni, na którą świat nie znał jeszcze nazwy. Nigdy nie odszedłem od mojego poglądu, że naród żydowski ma pilną potrzebę i słuszne roszczenie do ziemi Izraela. Przekonałem się jednak, że inna grupa etniczno-kulturowa również ma do niej prawo. Są Palestyńczykami, potomkami Arabów, którzy wywodzą się z terenów dzisiejszego Izraela.
Jak wytłumaczyć „ich palącą nienawiść do nas”, zaproponował Mosze Dajan, charyzmatyczny izraelski przywódca wojskowy rozpoznawany po czarnej przepasce na brakującym lewym oku. „Przez osiem lat”, powiedział swoim żołnierzom w 1956 roku, „Arabowie siedzieli w obozach dla uchodźców w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta