Nie chodzi o pieniądze, tylko o zasady
To pewien paradoks: trójka neosędziów stwierdziła, że uchwała Izby Dyscyplinarnej, na podstawie której mnie zawieszono i pozbawiono wynagrodzenia, nie jest orzeczeniem SN, bo orzekali w nim neosędziowie – mówi „Rz” sędzia Paweł Juszczyszyn.
Wygrał pan prawomocnie proces przed Sądem Okręgowym w Gdańsku, który przyznał panu zaległe wynagrodzenie za ponad dwa lata bezprawnego zawieszenia. Sąd orzekł też, że Maciej Nawacki, były prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie, nie mógł pana skierować na przymusowy urlop. To już kolejny wyrok, który powinien przynieść satysfakcję.
Nie patrzę na to w kategoriach satysfakcji. Jestem sędzią od sądzenia. Ale rzeczywiście spotkało mnie wiele dokuczliwości. To wynagrodzenie od początku nie powinno być potrącane. Konsekwentnie stałem na stanowisku, że Izba Dyscyplinarna SN nie jest sądem i na podstawie jej rozstrzygnięcia nie można było ani mnie zawiesić w wykonywaniu czynności sędziowskich, ani pozbawić niemal połowy wynagrodzenia. Teraz zapadła decyzja potwierdzająca słuszność mojego poglądu i to już jest prawomocna decyzja.
Pod tą decyzją podpisała się trójka neosędziów. „Nawrócili się”? Czy po prostu prawidłowo oceniają rzeczywistość?
To rzeczywiście jest pewnego rodzaju paradoks. Trójka neosędziów stwierdziła, że uchwała Izby Dyscyplinarnej, na podstawie której mnie zawieszono i pozbawiono wynagrodzenia, nie jest orzeczeniem Sądu Najwyższego, bo orzekali w nim neosędziowie. Nie wiem, jak to...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta